Media Społecznościowe  

©Copyright by "Tradycja", 2018

Strona zrobiona w kreatorze stron internetowych WebWave

Recenzja powieści

"Jotter" to w dziennikarskiej gwarze Nowego Jorku zarówno sprawny reporter, jak też chwila, w której nie ma na czym zapisać rewelacji, wreszcie sama notatka na skrawku papieru. Ten pseudonim trafnie charakteryzuje tworzony przez Terpiłowskiego nastrój poszukiwania i odkrywania wciąż nowych obszarów, umiejętność budowania fabuły prozą obrazową, ale jednocześnie oszczędną w słowa.

Pisarz zadebiutował w Polsce w 1995 roku powieścią „Imperium obłudy”, która  -  tylko z pozoru sensacyjna w treści - spotkała się z ogromnym zainteresowaniem czytelników, uwiedzionych jasno zarysowanym przesłaniem piętnowania hipokryzji wszędzie tam gdzie człowiek się na nią napotyka.

Jakkolwiek dla Terpiłowskiego typowe jest (jako to mają w praktyce twórcy najwyższej klasy literatury światowej) podawanie istotnych problemów człowieczego życia w formie sensacyjnej , to  swoją drugą powieścią ("Ujrzanów") udowadnia, że jest autorem wszechstronnym. Bohaterem "Ujrzanowa" jest czteroletni chłopiec - Percepiusz  („jak pewien Rzymianin, który nic innego nie robił, tylko poznawał życie”). Owo niezwykłe dziecko biegle czyta i pisze. W jego świat rodzinnego życia i snów, książkowej fikcji i zabaw, głębokiej wiary i wizji wdziera się brutalna zewnętrzna rzeczywistość, nieustanna walka dobra ze złem, komentowana przez dyskurs anioła stróża z diabłem. Anioł twierdzi głosem Mamy, że miłość jest najważniejsza - “to jest kochane, ale diabeł chyba jest mądrzejszy, bo - tak jak to robi Tata – zawsze potrafi wytłumaczyć, że ma rację.” Anioł to bezpieczeństwo, diabeł popycha chłopca do odkrywania nowego, przekraczania ustalonych granic. „Jak coś jest schowane, to widać po to, aby nie oglądać!” – mówi Babcia. „Jak to? Przecież odwrotnie!” - dziwi się Percuś, pragnąc dotrzeć do istoty rzeczy.

Człowiek ma zbyt mało czasu, żeby poznać świat, ale owo zadanie kontynuują jego potomkowie. Jotter wierzy, że dzieci dziedziczą świadomość świadomości istnienia. Nasi przodkowie żyją w naszej świadomości („Oni są tam, gdzie mnie nie ma, kiedy wiem, że jestem i gdzie jestem”- mówi bohater „Ujrzanowa”.) Patrzymy na świat ich oczami, będziemy nań patrzeć oczami naszych potomków.  Śmierci nie ma!

Owa świadomość jest zakorzenieniem w przeszłości i teraźniejszości, „wielką mocą przepływającą od tych wszystkich ludzi”. Symbolicznym głazem na przyzbie Domu (opoką, ale i mozołem) przekazywanym z pokolenia na pokolenie w chłopskiej rodzinie ojca Percepiusza oraz rodowym herbem Kantemirowiczów (w Mieszkaniu szlacheckiej rodziny matki) – który oznacza powinności zawarte w trójmianie Bóg – Honor - Ojczyzna. Odrzucając odziedziczone wartości, tracimy umiejętność znajdowania właściwej drogi – jak pszczoła, która zgubiła swój rój. Duchowa więź między pokoleniami to zbawcza lina asekurująca człowieka w niebezpieczeństwach życia.

Autor, posługując się dziecięcą logiką, precyzyjnie rejestruje zarówno wydarzenia, jak postawy ludzi wobec dramatycznych sytuacji. Uwidacznia siłę przywiązania do wiary, która pomaga przetrwać najgorsze i powstrzymuje przed podejmowaniem hańbiących decyzji.

Podobnie samotny w kosmosie, jak wyimaginowany Mały Książę - bohater „Ujrzanowa” jest jednak tworem z  krwi i kości wystawionym na bezwzględne okrucieństwa; cierpi głód, nędzę, opuszczenie, odczuwa ból bitych i strach mordowanych. Za jego pośrednictwem, oczyma dziecięcej wrażliwości ostatniego pokolenia naocznych świadków, oglądamy m.in zagładę Żydów. Zło wydaje się nam namacalnie bliskie. „Nigdy nie zapomnę tego zdarzenia i wiem, dlaczego Mama płacze. Bo to tak jakby esesman zastrzelił mnie.”

Percuś - wierny woli walki odziedziczonej po szlacheckiej linii przodków - postanawia rozprawić się z hitlerowcami. Ma jednak wątpliwości, gdy chodzi o konkretnego, poznanego osobiście Niemca: „Byłoby go trochę szkoda”.

Czytelnik, poddawany próbie uczuć i rozsądku, musi także sam dokonywać wyboru. Trzyma w ręku papierowe “niebo-piekło” i - ruchem palców - decyduje, czy na górze pojawi się powierzchnia biała (niebo) czy czerwona (piekło). Nie ma wprawdzie przed sobą traktatu filozoficznego, a jedynie „zeszyt w niebieską kratkę”, w którym dziecko „zapisuje to, co wydaje mu się ważne”, ale poznając symbolikę i konteksty, odkrywa uniwersalne przesłanie „Ujrzanowa”, które pomoże mu w podjęciu decyzji. Jest to powieść dla dzieci, dorosłych i ludzi starszych, bo wszyscy odnajdują w niej odpowiednią dla siebie warstwę pojęciową i dostępny sobie poziom.

Tajemniczy tytuł oznacza zarówno małą wieś na Podlasiu, jak jednostkowe życie - od momentu przebudzenia się ludzkiej świadomości do jej ostatnich przebłysków. Każdy z nas ma swój Ujrzanów. “Instalacja”, czyli rozbudzenie świadomości odbywa się bez naszego udziału, ale później od nas zależy, czy „pełzniemy w błocie, wierząc, że żyje się raz, czy wznosimy się ponad horyzont jednostkowego życia, aby szukać źródła mocy”, dążąc ku światłu, które „jest jedyną oczywistą prawdą”.

W płynnie toczącą się opowieść dziecka, autor wprowadza „dorosłą” narrację – epizod walki niemieckiego czołgu. Odczuwamy tę scenę jako wtręt z innej rzeczywistości, zgrzyt formalny. Jednak ów zabieg eksponuje myśl, iż jednostkowa obserwacja nie wystarcza dla ogarnięcia rzeczywistości, że postrzegalny świat jest wielopłaszczyznowy, chociaż składa się z wielu subiektywnych odczuć. Czytelnik oceni sam, na ile ów fragment jest potrzebny.

Smuci zaś niewątpliwie fakt, iż powieści zabrakło redaktorskiego szlifu. Spotykane w tekście literówki, czasami brak przecinków ujmują książce nieco z zalet profesjonalizmu. Niestety, w pierwszych latach transformacji ustrojowej nie było zapotrzebowania na treści ukazywane przez Terpiłowskiego, więc ów zalatany w swych nieustannych podróżach po świecie autor przyjął pierwszą lepszą propozycję edycji "Ujrzanowa".

Mimo  owych usterek gorąco polecam Państwu „Ujrzanów”. To intelektualna przygoda. Zapamiętacie ją na długo. [A.Sz.]